Home relacja Uzbekistan oczami Macieja – część 3 (relacja z podróży)

Uzbekistan oczami Macieja – część 3 (relacja z podróży)

Maciej, jeden z naszych czytelników, wybrał się niedawno w podróż do Uzbekistanu.
Po powrocie zechciał podzielić się z nami swoimi przeżyciami i przesłał nam swoją relację z podróży.

Zapraszam na trzecią, ostatnią część relacji:

Samarkanda to już duże, wyremontowane, pokazowe i bardzo turystyczne miasto o statusie trochę podobnym do Krakowa w Polsce. Pełno tu turystów uzbeckich, pełno tu turystów z Rosji oraz oczywiście z Europy. Nie ma tu problemu z porozumieniem się po angielsku, można trafić też na przewodników mówiących po niemiecku. Ruch uliczny jest duży a przejść dla pieszych nie ma, zresztą w całym Uzbekistanie ich nie ma.


Bazar w Samarkandzie koło dworca kolejowego, część z owocami,


z chlebem,


stoisko z importowanymi słodyczami, luksus,


oraz stoiska z mięsem, obok których trwa remont drogi, kurz i pył są okrutne ale miejscowi się tym nie przejmują


W autobusie miejskim (przejazd 500 sum płatne przy wysiadaniu z autobusu) tak na oko 10-12 -letnie dziecko sprząta kabinę i myje szyby.


W Uzbekistanie powszechnie widuje się pracujące dzieci, młodsze pomagają pracującym rodzicom, np. na bazarach, starsze same sprzedają.

Tutaj kupujemy lody w parku od miejscowego nastolatka


Mauzoleum Timura Gur-e Amir jest bardzo bogato zdobione i warto je obejrzeć.


Timur jest przedstawiany przez uzbeckie władze jako bohater narodowy, jego pomniki zastąpiły pomniki Lenina. W rzeczywistości Timur był tyranem, najpotężniejszym władcą w swoim czasie, który podbił wszystkich od Turcji do Delhi i wymordował 17 milionów ludzi, ok. 5% światowej populacji w tamtym czasie.

Dalej Registan, czyli najbardziej znane miejsce w Samarkandzie, miejsce odwiedzin każdej wycieczki, jedno zdjęcie wystarczy, kolejne łatwo znaleźć na sieci.


Tradycyjne uzbeckie kobiety na deptaku


Główny bazar Samarkandy, miejscowa kobieta sprzedaje chleb


Więcej chleba


Więcej klasycznych zabytków:


Sporo turystów z innych części Uzbekistanu, młodszych:


i starszych:

Shah-i-Zinda czyli aleja grobowców, warte zobaczenia, nawet bardziej niż Registan.


Shah-i-Zinda jest miejscem pielgrzymek, pełnym religijnych muzułmanów, więc należy się zachowywać spokojnie i z szacunkiem.

Wracając spróbowałem uchwycić odbicie zachodu słońca na murach Registanu.


Śniadanie na pełnym luzie w hostelu Bahodir.


Mieliśmy pokój 4-osobowy z własną łazienką za 19.000 sum od osoby, łącznie ze śniadaniem. Jak na tak turystyczne miasto i doskonałe położenie (zaraz obok Registanu) to wręcz za pół darmo. Co prawda pokój, a zwłaszcza łazienka, nowością nie poraża, ale po 10 dniach podróżowania po Uzbekistanie to był najmniejszy powód do zmartwienia.


Ponieważ do tej pory nie jechaliśmy jeszcze lokalnym autobusem, postanowiliśmy to nadrobić na trasie z Samarkandy do Taszkientu. Niestety, był to pechowy wybór, ponieważ stary i zajeżdżony autobus trzykrotnie nawalał na trasie i w rezultacie zamiast jechać 4 godziny, zajęło nam to 7 godzin.




Jakby tego było mało, dzień był upalny nawet dla miejscowych a autobus był na maksa duszny i nagrzany.

Na jednym z przystanków kupiliśmy kanapki:


Ponieważ dotarliśmy do Taszkientu po 19, zmieniliśmy nasze plany i zamiast jechać do kotliny fergańskiej (4 godziny jazdy) pojechaliśmy do Czimgan, miejscowości wypoczynkowej w górach Tien Szan. Po drodze zahaczyliśmy o targowisko, gdzie kwitł handel m.in. pieczonymi kurczakami.


Czimgan w czasach ZSRR było sanatorium i ośrodkiem narciarskim “z górnej półki”. Zapłaciliśmy do ręki obsłudze i przenocowaliśmy na lewo w hotelu, który 30 lat temu musiał być absolutnym luksusem: basen ze zjeżdżalnią, stół bilardowy, kominki, skórzane kanapy. Od czasu rozpadu ZSRR obiekt jest nieremontowany, pełno jest pokoi a to z urwaną klamką, a to z rozsypującymi się meblami, albo nawet bez wody w łazience.

Ekipa na tle hotelu, z prawej widoczny basen na świeżym powietrzu.


Po śniadaniu rozdzieliliśmy się, część poszła w góry na piechotę,


część wjechała wyciągiem krzesełkowym.


Wyciąg też był radziecki i wyglądał na nie remontowany od rozpadu ZSRR. Jazda chwiejącym się i skrzypiącym krzesełkiem wiszącym co najmniej kilkanaście metrów nad skałami i utrzymywanym przez rdzewiejące miejscami słupy była ciekawym przeżyciem.

Po południu wróciliśmy do Taszkientu. Po przejechaniu większości Uzbekistanu odebralismy to miasto zupełnie inaczej niż pierwszego dnia. Jakie to miasto ogromne! A jakie nowoczesne! Ile samochodów na ulicach! I jak się ludzie bawią!
Poniżej jeden z placów w centrum Taszkientu, koło Opery. Wieczorem całe rodziny przyszły odpocząć koło podświetlanej fontanny.

Ostatni dzień w Uzbekistanie zaczęliśmy od zrobienia ostatnich zakupów przed powrotem. Bazar Chorsu jest rozległy, składa się z wielu osobnych targowisk położonych obok siebie. Tutaj hala z suchymi produktami spożywczymi: przyprawami, orzechami, suszonymi owocami, herbatą itp.


Tutaj targ z pamiątkami, w sklepikach można kupić chustki jedwabne, obrazki malowane na skórze, figurki, drewniane, rzeźbione pudełka i całą masę kiczu:


Na targu znalazł się bar, gdzie można było dostać ormiański lawasz:


Do zrobienia zakupów produktów z jedwabiu oraz samego jedwabiu z beli na metry polecam stary poradziecki dom towarowy CUM (Centralnyj Uniwer Mag).

Po zakupach poszukaliśmy poczty, co okazało się nie być trywialnym zadaniem. Zapytani ludzie na ulicy jak również sprzedawcy w sklepie nie wiedzieli albo wskazywali jakiś kierunek mówiąc “gdzieś tam daleko”. Skrzynek pocztowych w ogóle nie ma, natomiast placówek pocztowych zdaje się, że jest tylko kilka. W końcu dotarliśmy do jednej poczty, która okazała się być w starym, radziecki stylu. Gmach ogromny, od wejścia do okienek dobre 20 metrów, całość jest bardzo przytłaczająca; “czego ty, malutki człowieczku, szukasz w naszym urzędzie”. Okienek mnóstwo, obsługa siedzi może w czterech, ale znaczki sprzedaje tylko jedna. Oczywiście siedzi też policjant i pilnuje porządku.

Na koniec ostatni specer po mieście, po centralnej ulicy zwanej przez miejscowych “Broadway”, a wieczorem ostatni uzbecki obiad, gdzie zupa ryżowa okazała się być pełnym daniem obiadowym (ziemniaki, duszone mięso, gotowane warzywa) zalanym zupą z ryżem i śmietaną.


Został nam już tylko powrót. Najpierw przejazd na lotnisko, podczas którego naszego kierowcę zatrzymała policja i zażądała pieniędzy. Po pół godzinie rozmów, wezwaniu do pomocy dwóch kolesi (wyglądali jak jakieś dresy z lokalnej mafii) i opłaceniu wytargowanej kwoty, kierowca zawiózł nas w końcu na lotnisku. Właściwie to zawiózł nas na skrzyżowanie koło lotniska, bo dalej znowu stała policja. Na lotnisku standardowo, najpierw pierwsza bramka, mogą wejść tylko osoby z biletem. Potem wejście do budynku terminala, można wejść nie wcześniej niż 3 godziny przed odlotem. Odlot mieliśmy o 4 rano, więc wejść do terminala można dopiero od pierwszej. Byliśmy ok. północy, więc z godzinę siedzieliśmy przed wejściem. Wejście do budynku to kontrola z prześwietlaniem bagażu. Potem znalezienie druków i wypełnienie deklaracji celnej wyjazdowej i odstanie w kolejce do odprawy biletowo-bagażowej. Następnie kontrola celna z prześwietlaniem bagażu podręcznego i złożeniem obydwu deklaracji celnych: wjazdowej i wyjazdowej. Jeszcze kontrola bezpieczeństwa, kolejka (czy raczej tłum) do kontroli biletowej i można wyjść z dusznego budynku. Przylot i odlot w nocy to bardzo wygodna sprawa w Uzbekistanie latem, wszystkie te kolejki, tłumy, formalności załatwia się gdy upał nie jest obezwładniający.

Dalej autobus do samolotu, lot do Moskwy, w Moskwie: o rety, jak tu zimno. Formalności standard, zgłoszenie tranzytu bez wizy rosyjskiej, oddanie paszportów, biletów i kart pokładowych, odczekanie ok. dwóch godzin, przejazd do drugiego terminala, tam kolejne oczekiwanie na nasze dokumenty i nowe karty pokładowe, w końcu wszystko jest gotowe i załatwione. Przelot do Brna i już jesteśmy w normalniejszym, spokojniejszym świecie. Aby nie było zbyt różowo, nasze bagaże nie doleciały z nami do Brna. Zgłaszamy reklamację i już jedziemy do Wrocławia. Po drodze burza przypomniała nam, że pogoda tu jest zmienna i nieprzewidywalna. Nie to co w Uzbekistanie w czerwcu, gdzie od maja do września codziennie wiadomo jak będzie: gorąco i bez deszczu. Bagaże dotarły 4 dni później, na szczęście zabezpieczenia nie były zerwane i nic z nich nie zniknęło.

Podsumowując, nasz plan zwiedzania Uzbekistanu od jeziora Aralskiego przez Nukus, Chiwę, Bucharę i Samarkandę do Czimgan i Taszkientu okazał się być przejazdem od regionu najbiedniejszego, najspokojniejszego, najbardziej wiejskiego i najmniej uczęszczanego przez turystów regionu stopniowo przez coraz bardziej rozwinięte rejony aż do najbardziej cywilizowanej i miastowej stolicy kraju.

Kraj okazał się być specyficzną mieszanką ZSRR i islamu. Z jednej strony infrastruktura (drogi, koleje, poczta itp., domyślam się, że również szkolnictwo czy medycyna) pozostało niezmienione od czasów radzieckich, z drugiej strony miejscowi piją niewiele wódki, nie jedzą wieprzowiny a wpływy islamu są wszechobecne. Jednak ten islam jest inny, dużo bardziej spokojniejszy niż np. w Afryce północnej, nie mówiąc o krajach arabskich.

Największą uciążliwością był jednak klimat. Budziliśmy się rano już spoceni i wiedzieliśmy, że właśnie jest “chłodny” poranek, tylko 32 stopnie, później będzie tylko gorzej.
Niestety, nasze ekspresowe zwiedzanie musiało być powierzchowne, w każdym miejscu, gdzie byliśmy można by zostać parę dni, aby poznać wszystko na spokojnie, mnóstwo ciekawych miejsc pozostało poza naszym zasięgiem.




mleko

Komentarz(31)

  1. Super! Ciekawy styl, prosto do sedna z odrobina ironii. Najlepsza byla krowa co jej miednice bylo widac haha!

  2. Witam!
    Jaka jest cena biletu lotniczego na trasie Taszkient – Urgench za kupionego w Uzbekistanie?Zastanawiam się czy kupić na lotnisku czy może skorzystać z usług Tripsta.

  3. Ile byliście w sumie dni ? Dowiadywaliście się coś o możliwość dojazdu z Mojnaku na obecny brzeg Jeziora Aralskiego ?

  4. Po pierwsze, w treść wradł się skrót myślowy. Komentując tamtejszy islam i pisząc o krajach arabskich miałem na myśli kraje Półwyspu Arabskiego. Kraje w Afryce północnej również są krajami arabskimi.
    @Mecenas: w Taszkiencie oferowano nam bilet lotniczy do Urgenczu za 74$, czyli za cenę porównywalną z tą na tripsta. Lecz czytałem komentarz, że można kupić taniej.
    @Asdaf: byliśmy 11-12 dni.
    Spotkaliśmy w Samarkandzie innych Polaków jeżdżących po kraju; mówili, że pojechali nad obecny brzeg jeziora Aralskiego, lecz kosztowało ich to kilkaset $. W Kungradzie nie widzieliśmy nikogo chętnego na taką wyprawę, zorganizować taki wyjazd powinno być dużo łatwiej w Nukusie.

  5. Dzięki za info. Z tym Aralem to wiem, że to droga impreza ale jak się podzieli koszty na kilka osób to cena do przełknięcia. Bardziej miałem wątpliwości jak to załatwić bo wiem, że by dojechać nad brzeg jeziora potrzeba jeepa albo ciężarówki.

  6. Jedno pytanie kwestii organizacyjnej – jak z budżetem? Ile Was na osobę cała wyprawa kosztowała (chodzi o wydatki na miejscu). Jadę za miesiąc na prawie 3tyg. i zastanawiam się ile potrzeba gotówki aby spokojnie spędzić tam czas w opcji standard.

  7. @Kinga
    To zależy co chcesz zobaczyć, gdzie pojechać i jakimi środkami będziesz się poruszać po kraju.
    Jeżeli uważnie przeczytałaś całą relację, nietrudno odgadnąć, że głównie jeździliśmy samochodem prywatnym. nie jest to tanie, ale drogie również.

    na 13 dni miałem ze sobą 500$. Starczyło na przepyszne jedzonko, opłaty za nocleg i transport oraz kilka pamiątek.
    Do Polski przywiozłem 150$ w portfelu

    Konrad

  8. Maciej,
    jak długo idzie się na nogach z Czimganu do miejsca gdzie dojeżdża ten krzesełkowy wyciąg? Upał doskwiera tak samo jak w miastach?
    To gdzie znajduje się poczta w Taszkencie? :) We wszystkich miastach byłego ZSRR napotykalismy na problem ze znalezieniem urzędu pocztowego.
    No i gdzie znajduje się ten CUM? :)

    Jeszcze raz dzięki za relację! :)

  9. @epolit:
    1. Czimgan jest bardzo wydłużone, ciągnie się przez kilka kilometrów. My nocowaliśmy bardzo blisko wyciągu, nie wiem ile się idzie z właściwej wsi Czimgan. Poniżej link do mapy, widać osobno Chimgan i Chimgan Resort, jak przybliżyć na Chimgan Resort, to pojawia się Chimgan Airlift Station – stacja wyciągu krzesełkowego.
    http://goo.gl/maps/0e4Ox
    W Czimgan w czerwcu było wyraźnie chłodniej niż w Taszkiencie, tzn. zamiast upału ponad 40 stopni jest przyjemne około 30 stopni.
    2. Byliśmy na poczcie w Taszkiencie tu:
    http://goo.gl/maps/wB8Yl
    podobno jest też poczta niedaleko bazaru Czorsu:
    http://goo.gl/maps/cCedR
    3. CUM jest tu:
    http://goo.gl/maps/HigtT
    opisany jako Central Dept Store

  10. Dzięki Maciej za wszelkie wskazówki! :)

    Myślę, że dość mocno nasza trasa pokryje się z Waszą. Szlaki przetarte, więc chętnie skorzystamy :)
    Mamy w planie również pustynię Ayaz Qala (choć dość sceptycznie podchodziłam do tego miejsca) i pewnie skorzystamy z Ayaz Qala Yurt Camp, więc gdybyś chciał możemy pani szefowej zawieźć zdjęcia, które zrobiliście. Myślę, że by się ucieszyła :) Daj znać na priva ([email protected]).

  11. Tylko potrzebuję zdjęć w rozdzielczości odpowiedniej do wydruku :) Czasu mało zostało, bo już w piątek ruszamy.

  12. Dziękuję za świetną relację, aż żałuję, że sama tak obszernych dokumentacji nie robię. Wybieramy się z mężem w tym roku też do Uzbekistanu. Planowo przylatujemy do Taszkientu o godz.24. Zwykle w takiej sytuacji śpimy na lotnisku i rano ruszamy w drogę. Z relacji wynika, że w tym wypadku tak się nie da.Macie jakąś radę? Mam jeszcze kilka pytań:
    1.Z jakiego przewodnika korzystaliście i jak go oceniacie?.2.Jak jest z telefonami komórkowymi w Uzbekistanie? Da się wysyłać i odbierać bez problemu smsy ? ( rodzina się będzie martwić, więc to konieczne) lub ewentualna możliwość skorzystania z kompa i wysłania maila? 3.Jak tam jest z gniazdkami prądowymi, czy nasze wtyczki pasują?( z tym często są problemy)4.Czy ma sens branie cienkich śpiworów, czy też noclegi , nawet najtańsze, zawsze zawierają pościel?
    Mogę się zrewanżować praktycznymi wiadomościami o Gruzji( rok 2011). Danka

  13. Danuta,
    0. W Taszkiencie jest najwięcej policji i jest najbardziej czepialska. Raczej się nie da spać w jakimś parku. Najbezpieczniej mieć zarezerwowany pierwszy noclego w jakimś hostelu/B&B. Ceny noclegów nie są duże. Uważaj na taksówkarzy przed lotniskiem w Taszkiencie.
    1. Korzystaliśmy z LP oraz przewodnika “Jedwabny szlak” wydawnictwa Berlitz. LP jak zwykle, dużo informacji praktycznych ale połowa albo nieaktualna, albo nieprawdziwa. Drugi przewodnik miał dużo interesujących opisów kraju, lecz mniej informacji praktycznych.
    2. Roaming działa bez problemu. W przypadku Uzbekistanu wart rozważenia jest simplus, gdzie Uzbekistan jest w pierwszej strefie roamingowej.
    Tam, gdzie nocowaliśmy, nie było komputerów z dostępem do internetu dla gości, chyba z wyjątkiem Samarkandy. Nie liczyłbym na taki luksus.
    3. Polskie wtyczki pasują, to w końcu były ZSRR.
    4. Do czego Ci śpiwór? Jeśli jako ochrona przed chłodem nocy, to w Uzbekistanie w czerwcu, gdy my byliśmy, to nie było takiej potrzeby. Jeśli wolisz się odizolować od starego, zużytego łóżka w tanim hotelu, to lepiej weź. W oficjalnych hotelach lub hostelach, dających rejestrację, jakieś prześcieradło lub koc zawsze był. Gdy nocowaliśmy nieoficjalnie, to nie było.

  14. Planuję w tym roku jednoosobowy wyjazd do Uzbekistanu (na 3 tygodnie przełom maja i czerwca), czy taki wyjazd jest z waszego punktu widzenia wskazany ? Po za tym najbardziej interesuje mnie kwestia noclegów (hotele/ hostele)
    1. Jak rozwinięta jest sieć hosteli albo ewentualnie domów gościnnych jeśli takie istnieją, skąd czerpać o nich informacje z przewodników Lonley planet czy Brantha ?
    2. Dysponujecie informacjami co do cen w Uzbekistanie, noclegi, przejazdy, jedzenie itp ?
    3. Jakie realia uwzglednić ? Po zeszłorocznym wyjeździe do Gruzji zorientowałem się w warunkach na miejscu jak bardzo mogą one odbiegać one od tych w Uzbekistanie np. klimat, temperatury ?

  15. Kilka pytań, bo jadę we wrześniu 2013:
    1. Jak wygląda sprawa z internetem? Czy w małych miastach internet mobilny jest dostępny?
    2. Gdzie dokładnie byliście w tych jurtach i ile kosztował tam nocleg?
    3. Czy w mniejszych miejscowościach jest jakaś szansa na “normalny” nocleg? Tzn. przynajmniej z “normalną” łazienką ;)

  16. Witam wszystkich czytelników.
    Chłopaki byli w Uzbekistanie zaledwie dwa tygodnie z podróżą. Przekaz jest mało precyzyjny. Ja tu mieszkam od siedmiu tygodni, a stale spotykam i rozmawiam z Polakami mieszkającymi od kilku lat.
    Prawda jest taka, że w Uzbekistanie nie ma turystów cudzoziemskich, co nawet widać na zdjęciach załączonych przez autora wiec skąd ta mowa o turystach a zwłaszcza z Europy i USA?. Proszę również wziąć pod uwagę, że od 2012 r. ceny żywności wzrosły o 100% i obecnie nie uświadczysz tyle mięsa w obiedzie. Osobiście odradzam wyjazd. Autorzy przejechali cały kraj po to tylko żeby sfotografować dawny brzeg jeziora Aralskiego (nie napisali czy było warto?). Moim zdaniem do zobaczenia jest jedynie Buchara i Samarkanda. Z noclegiem obecnie jest taka sytuacja, że njalezy wykupić hotel (nie wchodzi w rachubę nocleg na kwaterach prywatnych), który daje potwierdzenie zameldowania. W przeciwnym razie będą bardzo duże problemy z wyjazdem. Jesli kogoś zainteresują konkrety proszę pisać na maila: [email protected]

  17. Are you sick and tired of being bored? You?ll never have a dull moment if you visit http://camgirl.pw It?s by far the most exciting site on the internet. There, you?ll be able to talk to all kinds of hot babes. Don?t be surprised if everyone at work asks why you?re so happy. You don?t need to tell them that you visit this site each and every day. It?ll be your little secret.

Opublikuj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *